Dawno mnie nie było, ale to wcale nie znaczy że nic nie robię. Dzieje się dużo, tylko czasu brak na obfocenie. Z niezliczonej ilości wydmuszek obfocona nie została ani jedna...i to najlepiej obrazuje rozciągliwość czasu haha haaa...
Jej wysokość pani MANEKIN doczekała się wkońcu finiszu ( chociaż może niezupełnie ), po różnych przeobrażeniach z kremów i brązów, na szarości, w ostateczności ubrana została w fiolety z połączeniem beżu i złota. Całość wyszła trochę starościowo, czyli tak jak lubię najbardziej.
Być może zostanie przeobrażona jeszcze na lampę, ale to już trzeba skonsultować z moim TŻ...