Wyobrażacie sobie święta bez zapachu piernika, ja nie bardzo. Jak co roku powstaje u mnie mnóstwo piernikowych wypieków z różnych przepisów, różnych kształtów, z lukrem bądź bez niego.
Z piernikami to jest właściwie tak, że możemy jeść je przez cały rok, ale nigdy nie smakują tak jak w okresie Bożego Narodzenia.
W tym roku powstał piernikowy, troszkę w stylu wiktoriańskim, oprószony niebieskim (jadalnym) brokatem domek .
Jako, że moje pasożytki uwielbiają takie cuda, po skończonej pracy starszy snuł plany przechowywania go przez najbliższe lata, młodzik natomiast patrzył jak się do niego dobrać ( ze wskazaniem na komin, gdzie kusiła go niesamowita ilość lukru). Po powstrzymaniu zapędów młodzika, domek został ułożony w centralnym miejscu w pokoju chłopców, ku ich wielkiej radości.
To jednak nie koniec piernikowo- domkowej przygody :)
Następnego dnia wystarczyła chwila mojej nieuwagi.....i stało się....nasza kochana znajda, Henio zeżarł część dachu i drzwi domku ;/ Sądząc po ruchach jego ogona, smakował mu niesamowicie......a domek....domek czeka mały generalny remoncik :)
Pracownia Konik Na Biegunach
O Matulu ale cudo!!! przepiękny domek! i jak pięknie ozdobiony, brak mi słów, Jesteś niesamowita! :)
OdpowiedzUsuńCudowny ;) Prawdziwe dzieło sztuki !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mika
Witaj, z wielkim podziwem oglądam Twój piernikowy domek jest wyjątkowo piękny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam